BLOG POŚWIĘCONY MUZYCE DOOM METALOWEJ. RECENZJE. HISTORIA. NOWE TRENDY.








Szanowni Czytelnicy

Riders of Endtime poświęcony jest muzyce doom metalowej, ale postrzeganej raczej przez wymiar jej współczesnych, ekstremalnych gatunków. Blogi wyrażają preferencje, opinie i poglądy ich autorów. Dlatego też nie ukrywam, że dobór treści jest subiektywny, a może i tendencyjny. Ze względu na muzyczne zainteresowania, będę ciążył w kierunku nieco bardziej "abrazyjnych" podgatunków pozbawionego nadziei (ale nie beznadziejnego) metalu. Wczesny death/doom, muzyczna ekstrema drone/doom oraz koktajl zagłady z błotem, głównie z okolic Nowego Orleanu to tematyka kluczowa dla bloga.

Skupiam się głównie na recenzjach, staram się w kilku słowach przekonać do lub odradzić zapoznanie się z wybranym wydawnictwem. Poprzez odkrywanie, publikowanie, zachęcanie staram się przekonać, że doom metalu warto słuchać. Że mimo ograniczonego zasięgu i grona słuchaczy, warto odnaleźć w tym gatunku mrocznej sztuki czegoś dla siebie.


Krzysztof Koper, urai






niedziela, 29 sierpnia 2010

Sorrow - Hatred And Disgust

(CD, Roadrunner Records 1992)

Wraz z końcem wakacji przychodzi ponury nastrój, który już niedługo zostanie wsparty przez jesienną aurę – jest to więc najlepszy okres w roku na słuchanie tragicznej w swych założeniach muzyki.

Sorrow, co potwierdzają nazwą, są jednym z tych ponuro szumiących strumieni muzyki, które później łączą się, tworząc większe cieki akustyczne i coraz większą i szerszą rzekę zwaną doom metalem. Ich źródła zaczynają się wysoko w górach – można ich spokojnie stawiać w jednym rzędzie z pionierami odmiany death/doom kształtującej się na przełomie lat 80/90. Sorrow, a wtedy jeszcze Apparition, po wydaniu pierwszego demonstracyjnego wydawnictwa w 1988, wypełnionego thrashowymi riffami i szybkością, już rok później na demówce Human Fear zagrali ciężej i wolniej. Jeden z trzech kawałków z tych trudnych początków (Human Error) znalazł się nawet na opisywanej płycie.

Niedługo szczęście się do nowojorczyków uśmiechnęło i przyniosło kontrakt z wielką wytwórnią – Roadrunner, która ponadto zasugerowała zmianę nazwy. Pod skrzydłami poważnego wydawcy ujrzała światło dzienne EPka Forgotten Sunrise oraz longplej Hatred And Disgust, zaliczany obecnie do kanonu wczesnego death/doom. Rok różnicy, który dzieli dwa krążki oznacza przede wszystkim poprawę jakości nagrania, ale także bardziej wyrafinowane kompozycje.

Co do jakości warstwy muzycznej, należy ją ocenić jako wysoką. A także oryginalną – na tyle oryginalną i „sprawdzoną”, że charakterystyczne motywy słyszy się w płytach nagranych 15-20 lat później przez wzorujących się wykonawców. Kopalnią zagrywek w największym stopniu jest otwierający Insatiable. Oczywiście i w tym, jak i w każdym innym utworze na płycie słychać fascynację i zainteresowanie szybszymi, a w tych czasach popularniejszymi odmianami metalu. Całość jednak stanowi dość spójny zbiór tradycyjnego dla tamtej epoki d/d. Uciekające, meandrujące melodie, leniwie wibrujące struny gitar, nieoczekiwane zmiany tempa, pikujące w dół solówki i klasyczny guturalny wokal. W warstwie lirycznej dość charakterystyczny dla autorów zza Atlantyku przekaz społeczno-polityczny.

Hatred And Disgust to płyta znakomita i ważna dla zrozumienia ewolucji tej odmiany muzyki. Dla znawców – warta przypomnienia, dla dotychczasowych ignorantów – audiolektura obowiązkowa.


Lista utworów:

1. Insatiable
2. Forced Repression
3. Illusion of Freedom
4. Human Error
5. Separative Adjectives
6. Unjustified Reluctance

Długość: 39:53

Ocena: 9/10