czwartek, 2 września 2010
Runemagick - Invocation Of Magick
(CD, Aftermath Music, 2006)
Czasami wierzę w swoją nieomylność – no cóż, raczej nie ma się czym chwalić… Ale w tym przypadku chodzi o taki naprawdę drobny objaw domniemania nieomylności – o prawo do wyrokowania o zawartości albumu po jednym, może dwóch przesłuchaniach. Okazuje się, że na przyszłość muszę pamiętać, aby być bardziej samokrytycznym i uważnym, jeśli chodzi o pojawiające się nowości płytowe, szczególnie od gatunkowych tuzów. Bo mało brakowało, a rzuciłbym w kąt bardzo porządne nagranie i już nigdy do niego nie wracał.
Nicklas Rudolffson i jego fabryka strachu, autorzy świetnych Darkness Death Doom i On Funeral Wings niemal co roku raczą nas krążkiem pełnym wartościowego, agresywnego grania na styku doom i death metalu. Ale tym razem jest nieco spokojniej, dostojniej, bardziej nastrojowo i filozoficznie. Dało się ten lekki zwrot odczuć na poprzednim, lecz nieco słabszym, jak na Runemagick, longpleju Envenom. Od tego czasu idea ta wykrystalizowała się solidnie, nadając wydawnictwu cechy dojrzałej (ale na pewno nie schyłkowej) twórczości.
Zapowiedzią niniejszego tytułu był wydany nieco wcześniej extendzik Black Magick Sorceress, który stał się dość popularny wśród zaciętych doomowców. Tytułowy, czternastominutowy moloch znalazł się na Invocation…, jako hicior, ale i mogący godnie reprezentować poziom krążka.
Oto długa podróż przez podziemny, demoniczny świat, i to z przewodnikiem, który naprawdę chce nam pokazać wszystko, całą prawdę o śmierdzącym siarką i gotowaną smołą mroku. Takie piekielne safari, gdzie zamiast pawianów wskakujących nam na maskę i wyjadających kanapki, z otchłani wychylają czerwone ślepia i uśmiechają się do nas szyderczo diabełki, chochliki i inne obleśne sukinsyny. Runemagick zaprasza nas na misterium czarnej magii, pokaz nietrwałości istnienia, wiecznego cyklu życia i śmierci. Blask tysięcy dymiących pochodni rzuca na ściany rozległych pieczar cienie okrutnych scen. Słyszymy echa wykrzykiwanych raz za razem w ekstazie zapomnianej mowy jak mantry przywołań przedwiecznych bogów zniszczenia i zagłady. Czujemy drżenie gruntu spowodowane tupotem setek łap, kopyt i pazurów, układające się w makabryczny taniec z kościotrupem pod ramię.
Ukochane dzieci Szatana – tylko prawda może Was uratować – prawda zawarta między wierszami i nutami najciekawszej magicznej inwokacji sprzed kilku zim.
Lista utworów:
1. Preludium Apocalypsis
2. Invocation Of Doom Runes
3. Black Magick Sorceress
4. Fisher Of Souls
5. Lower Worlds
6. The Devils
7. Conjuration Of The Black Shape
8. Witchcraft Gateways
Długość: 69:55
Ocena: 8/10
Czasami wierzę w swoją nieomylność – no cóż, raczej nie ma się czym chwalić… Ale w tym przypadku chodzi o taki naprawdę drobny objaw domniemania nieomylności – o prawo do wyrokowania o zawartości albumu po jednym, może dwóch przesłuchaniach. Okazuje się, że na przyszłość muszę pamiętać, aby być bardziej samokrytycznym i uważnym, jeśli chodzi o pojawiające się nowości płytowe, szczególnie od gatunkowych tuzów. Bo mało brakowało, a rzuciłbym w kąt bardzo porządne nagranie i już nigdy do niego nie wracał.
Nicklas Rudolffson i jego fabryka strachu, autorzy świetnych Darkness Death Doom i On Funeral Wings niemal co roku raczą nas krążkiem pełnym wartościowego, agresywnego grania na styku doom i death metalu. Ale tym razem jest nieco spokojniej, dostojniej, bardziej nastrojowo i filozoficznie. Dało się ten lekki zwrot odczuć na poprzednim, lecz nieco słabszym, jak na Runemagick, longpleju Envenom. Od tego czasu idea ta wykrystalizowała się solidnie, nadając wydawnictwu cechy dojrzałej (ale na pewno nie schyłkowej) twórczości.
Zapowiedzią niniejszego tytułu był wydany nieco wcześniej extendzik Black Magick Sorceress, który stał się dość popularny wśród zaciętych doomowców. Tytułowy, czternastominutowy moloch znalazł się na Invocation…, jako hicior, ale i mogący godnie reprezentować poziom krążka.
Oto długa podróż przez podziemny, demoniczny świat, i to z przewodnikiem, który naprawdę chce nam pokazać wszystko, całą prawdę o śmierdzącym siarką i gotowaną smołą mroku. Takie piekielne safari, gdzie zamiast pawianów wskakujących nam na maskę i wyjadających kanapki, z otchłani wychylają czerwone ślepia i uśmiechają się do nas szyderczo diabełki, chochliki i inne obleśne sukinsyny. Runemagick zaprasza nas na misterium czarnej magii, pokaz nietrwałości istnienia, wiecznego cyklu życia i śmierci. Blask tysięcy dymiących pochodni rzuca na ściany rozległych pieczar cienie okrutnych scen. Słyszymy echa wykrzykiwanych raz za razem w ekstazie zapomnianej mowy jak mantry przywołań przedwiecznych bogów zniszczenia i zagłady. Czujemy drżenie gruntu spowodowane tupotem setek łap, kopyt i pazurów, układające się w makabryczny taniec z kościotrupem pod ramię.
Ukochane dzieci Szatana – tylko prawda może Was uratować – prawda zawarta między wierszami i nutami najciekawszej magicznej inwokacji sprzed kilku zim.
Lista utworów:
1. Preludium Apocalypsis
2. Invocation Of Doom Runes
3. Black Magick Sorceress
4. Fisher Of Souls
5. Lower Worlds
6. The Devils
7. Conjuration Of The Black Shape
8. Witchcraft Gateways
Długość: 69:55
Ocena: 8/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz