BLOG POŚWIĘCONY MUZYCE DOOM METALOWEJ. RECENZJE. HISTORIA. NOWE TRENDY.








Szanowni Czytelnicy

Riders of Endtime poświęcony jest muzyce doom metalowej, ale postrzeganej raczej przez wymiar jej współczesnych, ekstremalnych gatunków. Blogi wyrażają preferencje, opinie i poglądy ich autorów. Dlatego też nie ukrywam, że dobór treści jest subiektywny, a może i tendencyjny. Ze względu na muzyczne zainteresowania, będę ciążył w kierunku nieco bardziej "abrazyjnych" podgatunków pozbawionego nadziei (ale nie beznadziejnego) metalu. Wczesny death/doom, muzyczna ekstrema drone/doom oraz koktajl zagłady z błotem, głównie z okolic Nowego Orleanu to tematyka kluczowa dla bloga.

Skupiam się głównie na recenzjach, staram się w kilku słowach przekonać do lub odradzić zapoznanie się z wybranym wydawnictwem. Poprzez odkrywanie, publikowanie, zachęcanie staram się przekonać, że doom metalu warto słuchać. Że mimo ograniczonego zasięgu i grona słuchaczy, warto odnaleźć w tym gatunku mrocznej sztuki czegoś dla siebie.


Krzysztof Koper, urai






środa, 5 maja 2010

Absurd Existence - Angelwings


(CD, Force Music 1994)

Angelwings to perełka schyłkowej epoki wczesnego death/doom, orbitująca na styku pierwszej i drugiej fali podgatunku. Rok 1994 - ojcowie byli bardzo surowi, ale dzieci będą już tylko piękne. Pokolenie „jeden i pół” nie jest jednak pretensjonalną efemerydą, niczym potwór Frankensteina żałosnym zlepkiem przypominającym tylko w niektórych aspektach koronną kreację stwórcy. Anioł w tytule przypomina o nieśmiertelnej „duszy”, tej iskrze geniuszu, która kształtuje korzystny wizerunek wydawnictwa.

Nieprawdopodobne elektroniczne przejścia, niebiański, epicki ambient powstrzymujący gitarowo-perkusyjno-wokalną falę surowości, a niekiedy wręcz funkowa zabawa moogiem, jak w Dawn of Lies. Duży talent w temacie muzycy pokazali już w introdukcji do swojego pierwszego wydawnictwa, demonstracyjnej kasety Silence. Chyba, że jechali na kradzionych bitach - motyw brzmi niebezpiecznie podobnie do któregoś z OSTów ze znanych filmów grozy/thrillerów z tamtej epoki - wtedy na pohybel z nimi!

Muzyka różnorodna, bez dwóch zdań. Panowie z niemieckiego Essenbach grać się nie boją, śmiało łącząc tematy i melodie, przecinając powietrze synkretycznym przekazem. Ale wokal niestety zbyt monotonny i często za bardzo wysunięty do przodu, niekiedy aż przysłania i dławi wyszukane kompozycje niczym gruba baba, która przypadkiem położyła się na swoim ukochanym ratlerku.

Angelwings to nie muzyczna perfekcja. To naprawdę solidne granie, ukazujące duże możliwości grupy ludzi, którzy najwyraźniej lubią, to co robią. Szkoda tylko, że kosztem wątpliwego „eksperymentatorstwa” (vide Croon) zaprzepaścili taki potencjał. Zguba, której hołdowali, nadeszła jak mróz we wrześniu – nieco za szybko.


Lista utworów:

1. Sorrow
2. Black Sun
3. Beyond All Beauty
4. Dawn of Lies
5. …And We Dream
6. At the Gates of Nemesis
7. Ode to the Setting Sun
8. Silence
9. Carried By The Wings Of An Angel

Długość: 53:47

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz