niedziela, 10 stycznia 2010
Bloody Panda - Summon
(CD, Profound Lore 2009)
Dwa lata po solidnym debiucie (nie licząc kanapki z Kayo Dot), nowojorska grupa proponująca dość świeże i oryginalne podejście do współczesnego nurtu ekstremalnego doom metalu wydała pełnometrażowy krążek nazwany Summon. Od Pheromone odróżnia go czystsza produkcja, implementacja rytmicznych gitarowo-perkusyjnych zagrywek i ogólny wzrost poziomu dawkowanej agresji.
Motyw przewodni dość abstrakcyjny i raczej niezrozumiały, nawet przy próbie wsłuchania się w wyśpiewywane lub wykrzykiwane w bólu przez Yoshiko Oharę liryki. Bogate instrumentarium, uzupełnione między innymi przez prawdziwe organy nadaje nagraniu nieco mistycznego charakteru, lokując go w nurcie żałobnej odmiany doom metalu.
Słuchając longpleja krwawej pandy czujemy się jak uczestnicy pochodu pogrzebowego, który ugrzązł w zimnym, gęstym błocie i z każdym kolejnym miarowym krokiem zapada się coraz głębiej pod ziemię. Summon to ciężki funeralny ochłap z rozmysłem rzucony w rozpromienioną twarz wielkonakładowej estetyki. Niewiarygodny ciężar wiszący jak miecz Damoklesa nad padołem łez. Nurt nowojorski? Geograficznie blisko dokonaniom Grief i Khanate, artystycznie niedaleko Khlyst czy Burning Witch, ideologicznie związane z ekstremalnym nurtem post metalu.
Bonusem do krążka jest DVD z 20-minutowym filmem stanowiącym tło do długaśnego Miserere. Całkiem niepokojący kolaż scen kręconych w mieście, które nigdy nie śpi oraz w odległej Indonezji. Biorąc pod uwagę fakt, że album wypełnia niemal całą długość płyty, oznacza to dość korzystny zakup. Również z muzycznego punktu widzenia.
Lista utworów:
1. Gold
2. Pusher
3. Saccades I
4. Saccades II
5. Miserere
6. Grey
7. Hashira
Długość: 67:39
Ocena: 8/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz