BLOG POŚWIĘCONY MUZYCE DOOM METALOWEJ. RECENZJE. HISTORIA. NOWE TRENDY.








Szanowni Czytelnicy

Riders of Endtime poświęcony jest muzyce doom metalowej, ale postrzeganej raczej przez wymiar jej współczesnych, ekstremalnych gatunków. Blogi wyrażają preferencje, opinie i poglądy ich autorów. Dlatego też nie ukrywam, że dobór treści jest subiektywny, a może i tendencyjny. Ze względu na muzyczne zainteresowania, będę ciążył w kierunku nieco bardziej "abrazyjnych" podgatunków pozbawionego nadziei (ale nie beznadziejnego) metalu. Wczesny death/doom, muzyczna ekstrema drone/doom oraz koktajl zagłady z błotem, głównie z okolic Nowego Orleanu to tematyka kluczowa dla bloga.

Skupiam się głównie na recenzjach, staram się w kilku słowach przekonać do lub odradzić zapoznanie się z wybranym wydawnictwem. Poprzez odkrywanie, publikowanie, zachęcanie staram się przekonać, że doom metalu warto słuchać. Że mimo ograniczonego zasięgu i grona słuchaczy, warto odnaleźć w tym gatunku mrocznej sztuki czegoś dla siebie.


Krzysztof Koper, urai






środa, 27 stycznia 2010

Grief – Come To Grief


(CD, Century Media, 1994)

Come to Grief to płyta, na której w lirykach słowo HATE pojawia się dwanaście razy, tym samym wygrywając o jedno oczko ze wszelkimi odmianami FUCK. Myślę, że takie porównanie jest już pewną jaskółką tego, czego możemy się spodziewać po zdarciu folii z pudełka. Z głośników zacznie lać się gęsta, nienawistna smoła, farba zacznie odłazić ze ścian, a sąsiedzi powieszą się na kaloryferach. Mniej więcej w połowie płyty zaczną Wam pleśnieć mózgi, a rybki utopią się w akwarium. Po piećdziesięciu minutach trudno będzie nawet rozpoznać zwłoki.
Grief ma swój patent na ciężkie granie – niby nic odkrywczego – ciężko, wolno i hałaśliwie. Ale jest jeszcze to coś, po czym poznamy kunszt chłopaków z Bostonu – to własnie ten niewymuszony, dosadny i sugestywny sposób przekazywania negatywnych treści. Nie jakieś tam diaboliczne szeptanie na uszko, tylko wielki, oczojebny neon z napisem „niemoc i nienawiść”.

Jeśli się dobrze wsłuchamy, to w porównaniu do pozostałych albumów grupy, tutaj najmocniej czuć „post-sabbathowy vibe”. Drżące dźwięki gitar, skaczące po pięciolinii na komendę skradającej się perkusji, sterroryzowane przez silny bas. Jeśli dodać do tego chropowaty, wulgarny wokal, ochota do życia wysycha tak szybko, jak woda na pustyni, pozostawiając nas z pustym bakiem zbyt daleko od najbliższej stacji benzynowej, aby można było mieć choćby odrobinę nadziei na bezpieczny powrót do rzeczywistości.

Jeśli ktoś ma dość wesołej muzyki, czas powrócić do mroku – Come to Grief to jeden z najlepszych remediów na nadmiar uśmiechu. Samonapędzająca się machina zarażająca boleścią i wewnętrznym cierpieniem – jeden z lepszych modeli na rynku.

Lista utworów:

1. Earthworm
2. Hate Grows Stronger
3. World of Hurt
4. I Hate You
5. Ruined
6. Fed Up
7. Stricken
8. Come to Grief

Długość: 54:32

Ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz