BLOG POŚWIĘCONY MUZYCE DOOM METALOWEJ. RECENZJE. HISTORIA. NOWE TRENDY.








Szanowni Czytelnicy

Riders of Endtime poświęcony jest muzyce doom metalowej, ale postrzeganej raczej przez wymiar jej współczesnych, ekstremalnych gatunków. Blogi wyrażają preferencje, opinie i poglądy ich autorów. Dlatego też nie ukrywam, że dobór treści jest subiektywny, a może i tendencyjny. Ze względu na muzyczne zainteresowania, będę ciążył w kierunku nieco bardziej "abrazyjnych" podgatunków pozbawionego nadziei (ale nie beznadziejnego) metalu. Wczesny death/doom, muzyczna ekstrema drone/doom oraz koktajl zagłady z błotem, głównie z okolic Nowego Orleanu to tematyka kluczowa dla bloga.

Skupiam się głównie na recenzjach, staram się w kilku słowach przekonać do lub odradzić zapoznanie się z wybranym wydawnictwem. Poprzez odkrywanie, publikowanie, zachęcanie staram się przekonać, że doom metalu warto słuchać. Że mimo ograniczonego zasięgu i grona słuchaczy, warto odnaleźć w tym gatunku mrocznej sztuki czegoś dla siebie.


Krzysztof Koper, urai






niedziela, 14 lutego 2010

The Wounded Kings – The Shadow Over Atlantis


(CD, I Hate Records 2010)

Nazwa kapeli całkiem nieskromna, jednak i nie nieuzasadniona. Najnowszym, drugim w karierze krążkiem Królowie odskakują konkurencji o odległość krótkiego spaceru w siedmiomilowych butach.

Dartmoor, osnute mgłą wrzosowiska w południowo-zachodniej Anglii, zmitologizowane w licznych przekazach o duchach i bezgłowych jeźdżcach, unieśmiertelnione literacko przez Arthura Conan Doyle’a (Pies Baskervillów!) czy Agathę Christie. To stąd wywodzą się twórcy muzycznej czarnej perły, ubranej w rozpełzłą mrocznymi farbami, pełną symboliki okładkę.

Wprowadzający The Swirling Mist po prostu zwala z nóg. Intensywne jak grawitacja na Jowiszu gitary brodzące w odmętach posępnego tła, uzupełnione zaledwie kilkoma linijkami tekstu. Po kilku minutach niczym delta Nilu rozlewają się enigmatyczne melodie w stylu późnego Esoteric, z gitarami nastrojonymi jak w solówkach Gregora Mackintosha na Gothic.

W dwóch kolejnych parach utwór – przerywnik nasuwa się coraz silniej refleksja o umiejętnym wykorzystaniu instrumentów klawiszowych do wytworzenia klimatu stanowiącego sedno płyty. Powracają również zgoła dyhsharmoniczne solówki, potęgujące nastrój zagłady tytułowej Atlantydy. Epicko-psychodeliczny The Sons of Belial rozlega się echem Candlemass i jakże tradycyjnych wokali. Finiszujący, aczkolwiek powolnie rowijający się Invocation of the Ancients motyw ten kontynuuje, uciekając w odwieczną ciszę ostatnim zawołaniem proroków.

Rok pański 2010 z pewnością pełen będzie blasków i cieni, wydawnictw gorszych i lepszych. Cienie Nad Atantydą, proroczo mówiąc, uplasują się wysoko we wszelkich rankingach. To po prostu płyta na więcej niż jeden wieczór.

Lista utworów:

1. The Swirling Mist
2. Baptism of Atlantis
3. Into the Ocean’s Abyss
4. The Sons of Belial
5. Deathless Echo
6. Invocation of the Ancients

Długość: 41:35

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz